Ważna wygrana Pogoni. Wielki krok ku utrzymaniu
Pogromem zakończyło się spotkanie w Szczecinie. Miejscowa Pogoń nie miała litości dla swoich znacznie młodszych kolegów w drużynie przeciwnej. Śląsk Wrocław od początku nie należał do faworytów ligi. Grając w dużej mierze juniorami musiał liczyć się ze spadkiem z ligi. Teraz już jako pierwszoligowiec jedynie dogrywa spotkania. Co ciekawe, odwaga Piotra Przybeckiego, znanego z pracy w Pogoni, zaowocowała podwójną radością Edina Tatara - szczecińskiego bramkarza.
Przed spotkaniem mało kto mógł się spodziewać, że granatowo-bordowi będą tak blisko do dobicia do 'czterdziestki'. Taka rzecz w szczypiorniaku należy do rzadkości i zawsze budzi większy szacunek. Owszem do Grodu Gryfa przyjechał najsłabszy zespół z Superligi, który w składzie ma większość juniorów, ale i w Pogoni ławka jest bardzo wąska.
Okazało się, że Portowcy zamierzają szybko pokazać przeciwnikowi, gdzie raki zimują. Tym bardziej, że znali już wynik meczu Gwardii Opole ze Stalą Mielec. Opolanie musieli wygrać i to zrobili, a tym samym zwycięstwo szczecinian właściwie przesądzało, że bezpośredni spadek już im nie grozi. Po 9 minutach zrobiło się 5:1. Po pierwszym kwadransie podopieczni Antoniego Pareckiego mieli na koniec już trzykrotnie więcej bramek. Prawdziwy boom rozpoczął się dopiero po zmianie stron. Wrocławianie, którzy przez dłuższy czas byli ustawieni z lotnym bramkarzem (mimo, że nie musieli) zaczęli nadziewać się na rzuty przez cały parkiet. Dwa razy tej sztuki dokonał bramkarz Edin Tatar i co najważniejsze, zrobił to skutecznie. Od 48. minuty Pogoń poszła za ciosem. Przy stanie 26:15 skończyło się na 38:18. Co istotne, odważnie zagrali młodzi skrzydłowi: Patryk Trzaszczka z jednej strony i Dawid Fedeńczak z drugiej. Portowców czeka teraz przerwa w rozgrywkach play-out. 16 kwietnia zagrają w Mielcu ze Stalą, ale nawet przegrana niczego nie powinna zmienić. Może jedynie to, że szczecinianom trudniej będzie przeskoczyć Gwardię.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |