Espadon powalczy o kolejny awans w tabeli
Ostatni tydzień był dla siatkarzy Milana Simojlovicia niezwykle istotny, bo drużynie udało się wywalczyć na boisku pierwsze zwycięstwo w plusligowym sezonie 2016/2017. Teraz wszyscy w klubie liczą na to, że kolejny tydzień zacznie się równie pozytywnie.
Wygrany 3:2 mecz z Łuczniczką Bydgoszcz zrobił swoje. Z zawodników zeszła część presji, a wyliczanie kolejnych ligowych porażek nareszcie się zakończyło. Momentalnie przełożyło się to również na boiskową formę zawodników. W środę siatkarze Espadonu niemal przez całe spotkanie walczyli jak równy z równym z mocnym Indykpolem AZS Olsztyn i byli o krok od wywalczenia kolejnych punktów. I choć ta sztuka ostatecznie się nie udała (Espadon przegrał na trudnym terenie 1:3), to zespół zostawił po sobie naprawdę dobre wrażenie.
- Zwycięstwo z Bydgoszczą dużo nam dało pod względem psychicznym i przeciwko Olsztynowi graliśmy już na naprawdę wyższym poziomie - komentuje Marcin Wika, przyjmujący szczecinian. - Wielka szkoda, że nie udało się wygrać, bo spotkanie było bardzo zacięte i tak naprawdę mogliśmy je zakończyć nawet z trzema punktami na koncie. Rozmawialiśmy po meczu z kolegami z Olsztyna i oni też mieli świadomość, że byli o krok od przegranej i ten pojedynek spokojnie mógł się zakończyć na naszą korzyść.
Czego zatem zabrakło, aby z Olsztyna wracać w dużo lepszych humorach? - Dalej mamy trochę problemów z nabraniem odpowiedniej pewności siebie, która pomogłaby nam rozstrzygać na swoją korzyść nerwowe końcówki. Właśnie dlatego tak bardzo potrzebujemy kolejnych zwycięstw. W Olsztynie zagraliśmy na niezłym poziomie, ale co z tego, skoro nie przełożyło się to na żadną zdobycz punktową? W siatkówce nikt nam nie będzie przyznawał nagród za styl. Musimy walczyć i swoją sytuację w tabeli poprawiać poprzez odpowiednie wyniki na boisku. Na kolejne punkty szansa przyjdzie już w najbliższy poniedziałek, gdy do Szczecina przyjedzie zespół z Częstochowy. AZS również nie zaliczy początku obecnego sezonu do udanych. Drużyna Michała Bąkiewicza zgromadziła dotąd osiem punktów i zajmuje aktualnie czternaste miejsce w tabeli. Jeżeli Espadonowi uda się zgarnąć w tym spotkaniu pełną pulę, to siatkarze trenera Simojlovicia wyprzedzą rywali z Częstochowy. - Mam nadzieję, że w poniedziałek potwierdzimy zwyżkę formy i pokonamy zespół AZS-u. Rywale na pewno przyjadą do Azoty Areny zmotywowani i z zamiarem wywalczenia zwycięstwa, ale do nas należy, żeby im się właściwie przeciwstawić i żeby trzy punkty zostały w Szczecinie - kończy Wika. Jeśli chodzi o sytuację kadrową Espadonu, to trener Simojlović ma ograniczone pole wyboru z obsadzeniem pozycji środkowych bloku. Od kilku tygodni wykluczony z gry jest Maciej Zajder, a w ostatnim czasie pod znakiem zapytania stanął też występ Łukasza Perłowskiego. Doświadczony zawodnik opuścił mecz z Indykpolem AZS Olsztyn z powodu problemów z kolanem i nie wiadomo czy będzie gotowy do gry w poniedziałek. - Czekamy na wyniki badań i wtedy okaże się czy będę mógł zagrać przeciwko Częstochowie, na razie trochę na dwoje babka wróżyła - mówi Perłowski. - Kolano doskwierało mi już przed meczem z Łuczniczką Bydgoszcz, który rozegrałem na środkach przeciwbólowych. W Olsztynie wystąpić się nie udało, ale mam nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie, abym pojawił się na boisku już w poniedziałek. Początek meczu z AZS Częstochową zaplanowano na godzinę 18:00.
�r�d�o: Espadon Szczecin
relacjďż˝ dodaďż˝: maggi |
|