Przegrana Pogoni we Lwowie. Szanse na awans wciąż są
Szczypiornistki SPR Pogoni Baltica Szczecin nie zdołały odnieść zwycięstwa na parkiecie hali Budivelnik we Lwowie. Galiczanka znakomicie weszła w ten mecz, a przyjezdne raziły skutecznością. Kibice, którzy pojechali za swoją drużyną na Ukrainę mogli czuć pewną satysfakcję. Szczecinianki do końca walczyły o zmniejszenie strat. Udało się. Wszystko rozstrzygnie się dopiero w niedzielę. Dwie bramki nie są rzeczą niemożliwą do odrobienia.
Pogoń Baltica bardzo wolno się rozkręcała. Tego samego nie można było powiedzieć o gospodyniach. Niemniej granatowo-bordowe same pomogły swoim rywalkom. Myliły się na potęgę, a miejscowe wykorzystywały kontry. W 10. minucie było już 6:1. Świetnie spisywała się Nataliia Volovnyk. Była zdecydowanie najskuteczniejsza. Często trafiała z lewego rozegrania.
Szczęśliwie gospodynie szybko zatraciły skuteczność. Był to też efekt poprawy defensywy Pogoni Baltica. Wyróżniać zaczęła się chociażby Adrianna Placzek. W 20. minucie było już tylko 10:8. Dwie bramki zaliczki zbudowały lwowianki na przerwę. Po zmianie stron podopieczne Adriana Struzika znów się męczyły. Potrafiły trafić bramkę kontaktową, ale potem szybko traciły dystans. W 43. minucie zrobiło się nawet 18:12. Wyglądało na to, że Pogoń już po pierwszym meczu może stracić szansę na awans. Na szczęście przyjezdne zachowały zimną głowę. Czekały na swoją szansę. I się doczekały. Była 51. minuta rywalizacji. Na tablicy wynik 21:16. Miejscowe zaczęły zwalniać grę. Wyraźnie zaczynało im brakować tchu. Wyczuły to granatowo-bordowe. Akcja po akcji, mozolnie zmniejszały dystans. Wiedziały, że przed rewanżem ważna jest każda bramka. Po trafieniu Patrycji Królikowskiej w 58. minucie było już tylko 22:20. Ostatecznie właśnie dwie bramki więcej będą miały przed rewanżem szczypiornistki Galiczanki (24:22).
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|