Espadon nadal wygrywa - znów V setów w Szczecinie
To staje się tradycją. Jeśli mecz PlusLigi w tym sezonie w Szczecinie, to gwarantowane są ponad 2 godziny emocji i walki pod siatką. Tym razem jednak gospodarze, opromienieni wygraną w Radomiu, rozpoczęli starcie fatalnie. W pierwszym secie nie wychodziło im praktycznie nic. Wystarczy powiedzieć, że zdobyli atakiem raptem 5 punktów, a kolejne 5-ć podarowali im rywale psując zagrywki. W tym secie punktowali dla Szczecinian tylko Duff i Wika, stąd wysoka porażka do 14 dziwić nikogo nie może.
Trochę zdegustowani przebiegiem meczu kibice i na początku seta drugiego nie mogli rozpoznać swojej drużyny. Gospodarze przegrywali już 3:7 i dopiero wtedy, w 31 minucie meczu skuteczną punktową akcją popisał się Amerykanin Menzel. Szczecinianie zaczęli straty odrabiać, a po serwisach Klutha, wprowadzonego za nieskutecznego Malinowskiego, Espadon wyrównał na po 14-cie.
Najbardziej szkoda straconych szans przy stanie 14:9 w drugiej partii. Mieliśmy trzy piłki w kontrze i w głupi sposób je zmarnowaliśmy. Byłoby 2:0 dla nas, a tak zrobił się mecz ostatecznie przegrany - ten fragment meczu podsumował Jakub Bednaruk trener Łuczniczki. Dopiero w tym momencie rozpoczęło się to spotkanie na dobre. Nagle zaczął funkcjonować blok, nagle kontrataki zaczęły przynosić punkty. W efekcie Espadon wygrał seta 25:19 i wyrównał stan meczu. Pojedynek nadal jednak falował. Po 10 minutowej przerwie obie drużyny wyszły mocno zmotywowane, ale w końcówce Wika nadział się na pojedynczy blok Filipiaka, który po chwili też znakomicie serwował. W efekcie Łuczniczka wygrała 25:20, w ostatnich akcjach blokując Klutha i Duffa i nadal marzyła o zdobyciu pełnej puli w Szczecinie. Nic z tego w partii czwartej na boisku w wyjściowej szóstce pozostał Ruciak, a gospodarze szybko objęli prowadzenie. Dodatkowo przy prowadzeniu 15:11 na zagrywce zameldował się Malinowski. Wszedł na zamianę i popisał się albo zdobywając punkt bezpośrednio, albo tak posyłając piłkę na drugą stronę, że wracała bez ataku. W efekcie zrobiło się 18:11 i wygrana 25:20 była tyko kwestią czasu. W decydującym secie Espadon rozbił gości zagrywką. W wyjściowym ustawieniu pojawił się jeszcze na środku bloku Gałązka, ale to serwis był w tym momencie kluczowy. Klasę światową zademonstrował Ruciak. Ze stanu 8:6 swoimi mierzonymi serwisami doprowadził d stanu 13:6. W końcówce Łuczniczka co prawda blokowała jeszcze Wikę i Klutha, ale Espadon wygrać musiał i zrobił to do 11-tu. - Może to zabrzmi dziwnie, ale uważam, że dziś straciliśmy punkt. Nie pierwszy raz źle wchodzimy w mecz i potem trudniej się to ciągnie. Dlatego tak do końca z wygranej cieszyć się nie jestem w stanie - podsumował widowisko Michał Ruciak. - Pierwsza partia to było jakieś szaleństwo. Nie mam pojęcia dlaczego tak to wyglądało. Potem zaczęliśmy grać od połowy drugiego seta coś co bardziej przypomina naszą grę. Udało się wygrać, bo popełniliśmy mniej prostych błędów i zaskoczyła u nas zagrywka. A co do PlusLigi - to jedna z najlepszych lig w Europie. To czuje się grając i na wyjazdach, i u siebie. Spodziewam się kolejnych tak wyrywnych spotkań jak dzisiejsze. A w Szczecinie bardzo mi się podoba. Ładne miasto, fajny klub i drużyna, która będzie gryzła się z każdym do samego końca. To wciąga - stwierdził fiński rozgrywający Eemi Tervaportti. - Załatwili nas dziś najstarsi gracze. Przyjmowali tak dokładnie, że nie byliśmy w żaden sposób w stanie odrzucić od siatki Espadonu. A w końcówce no cóż, jak dostajesz trzy asy w tie breaku to wygrać go nie możesz - dodał opiekun Łuczniczki Jakub Bednaruk. MVP spotkania wybrano Bartka Klutha. Espadon Szczecin - Łuczniczka Bydgoszcz 3:2 (-14, 19, -20, 20, 11) Espadon Szczecin: Duff, Malinowski, Wika, Tervaportti, Gawryszewski, Mezel, Murek (l), Mihułka (l) - Kluth, Kowalski, Ruciak, Gałązka Łuczniczka Bydgoszcz: Goas, Jurkiewicz, Gryc, Szalacha, Batagim, Ananiev, Kowalski (l) - Rohnka, Filipiak, Bobrowski, Sieńko.
�r�d�o: informacja prasowa
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|