Hokejowy wynik w Szczecinie. Lechia wciąż z szansami na mistrzostwo
Po emocjonującym spotkaniu piłkarze Pogoni Szczecin przegrali na własnym stadionie 3:4 z Lechią Gdańsk. Lechia nie mogła sobie pozwolić na kolejną porażkę, dlatego od początku spotkania ruszyli do ataków. Już w szóstej minucie przed szansą stanął Michalak, który trafił w słupek, piłka po dobitce Paixao trafiła wprost w Bursztyna, który ponownie stanął między słupkami bramki gospodarzy.
W kolejnych minutach napór podopiecznych Piotra Stokowca nie ustawał. Najpierw piłkę wybijał Walukiewicz, następnie dużo szczęścia miał Bursztyn broniąc strzał Nalepy z bliskiej odległości. Chwilę potem Haraslin wychodzi na idealną pozycję, ale bramkarz Pogoni nie daje się zaskoczyć.
Portowcy pierwszą sytuację stworzyli sobie dopiero w 22. minucie spotkania. Jednak Adam Buksa trafił wprost w Kuciaka. Od tego momentu granatowo - bordowi z minuty na minutę zaczęli opanowywać sytuacje na boisku. Kolejne próby pokonania golkipera gości nie przyniosły zmiany rezultatu. Po zmianie stron na stadionie przy Twardowskiego zaczęło się istne szaleństwo. W 49. minucie w zamieszaniu pod bramką Pogoń nie zdołała skierować piłki do siatki. Jednak już chwilę potem ku uciesze zgromadzonej publiczności gospodarze wyszli na prowadzenie a autorem gola był Sebastian Walukiewicz, który otrzymał podanie od Kowalczyka. W 70.minucie arbiter tego spotkania Zbigniew Dobrynin podyktował rzut karny dla Lechii za zatrzymanie futbolówki ręką. Na bramkę zamienił go Artur Sobiech. Trzy minuty później piłkarze z Gdańska prowadzili już 2:1. Piłkę pomiędzy nogami Huberta Matyni do bramki posłał Michalak. Jeśli ktoś spodziewał się, że to koniec emocji w Szczecinie to bardzo się pomylił. W 80. minucie idealnie do strzału w polu karnym złożył się Kozulji i wyrównał stan meczu. Po chwili podopieczni Kosty Runjaića wyszli na prowadzenie, autorem trafienia ponownie Kozulji, który tym razem trafia z dystansu. Stadion szaleje, ale radość nie trwa długo. Portowcy tracą koncentrację i minutę później Lechia wyrównuje dzięki trafieniu Lipskiego. Gospodarzom nie udaje się odmienić losów spotkania. Trafienie na wagę trzech punktów tuż przed regulaminowym końcem spotkania zalicza Sobiech, który wygrywa pojedynek sam na sam z Bursztynem.
�r�d�o: wlasne
relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|