Pogoń walcząca do końca
W przedostatniej, 36 kolejce Lotto Ekstraklasy Pogoń Szczecin zremisowała 0:0 na własnym boisku z będącym bardzo blisko tytułu mistrzowskiego, liderem rozgrywek - Piastem Gliwice. Pomimo, iż podopieczni Kosty Runjaicia stracili szansę na miejsc gwarantujące występ w europejskich pucharach to do spotkania podeszli mocno zmotywowani, co udowodnili dzisiejszą postawą. Osłabiona brakiem kilku kontuzjowanych piłkarzy Duma Pomorza potwierdziła, że jest bardzo niewygodnym przeciwnikiem w rundzie mistrzowskiej i wbrew opinii wielu osób jej zawodnicy nie są już myślami na wakacjach.
Pogoń przerwała tym samym znakomitą serię 8 meczów bez porażki Piasta. Choć podczas tego zimnego wieczoru zabrakło goli, to zgromadzona ostatni raz w tej edycji rozgrywek publiczność przy Twardowskiego nie mogła narzekać na brak emocji, a głównym wydarzeniem okazał się powrót do gry w ekstraklasie Adama Frączczaka.
Pierwszą groźną sytuację stworzył zespół gospodarzy. Indywidualną dryblingową akcją popisał się Sebastian Kowalczyk. Jego rajd prawą flanką zatrzymał obrońca gości, mimo to piłka trafiła pod nogi Drygasa, który zza 16 metra uderzył wprost w dobrze ustawionego Jakuba Szmatułę. Kolejna okazję znowu stworzyli piłkarze z miasta nad Odrą. Po rzucie rożnym egzekwowanym przez Majewskiego szansę na pierwszego gola zaprzepaścił Jarosław Fojut, przenosząc piłkę strzałem głową nad poprzeczką.
Piast pierwszy raz mógł wyjść na prowadzenie w 12 minucie. Martin Konczkowski płaskim podaniem po ziemi w pole karne obsłużył Piotra Parzyszka, jednak napastnik ekipy trenera Fornalika uderzył za mocno ponad bramką. Chwilę potem Joel Valencia celnym strzałem wypróbował umiejętności bramkarskie Jakuba Bursztyna. Ten fragment meczu obfitował w dogodne sytuację dla obu stron. Aktywny dzisiejszego dnia Kowalczyk po składnej akcji w polu karnym rywali uderzył po ziemi do koszyczka bramkarza. Po faulu kapitana Pogoni w okolicach 16-stki, sprytnym centrostrzałem ze stałego fragmentu popisał się Duńczyk Kirkeskov, jednak młody szczeciński goalkeeper nie dał się zaskoczyć. Najlepszą okazję w pierwszej części gry, w okolicach 40 minuty mieli piłkarze ze Śląska. Na własnej połowie piłkę przejął Joel Valencia i wyprowadzając kontratak dograł do Jodłowca, a ten doskonale wyłożył futbolówkę do strzału Parzyszkowi, lecz napastnik trafił po uderzeniu z woleja tylko w poprzeczkę. Zawodnicy Piasta stojąc przed ogromną szansą zapewnia sobie już dziś mistrzostwa, po przerwie zdecydowanie ruszyli do ataku. Tuż po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę meczu pomocnik gości - Kirkeskov kolejny raz stanął przed szansą wykorzystania rzutu wolnego. Tym razem silny strzał zatrzymał dobrze ustawiony mur złożony z graczy Pogoni. W 56 minucie po akcji skrzydłowej lewą stroną, piłkę dostarczoną w pole karne po ziemi przejął Martin Konczkowski i bez chwili zastanowienia strzelił z 11 metrów na bramkę. Fantastycznie jednak ustawiony był bramkarz Portowców, co pozwoliło mu obronić nogą niezwykle ciężkie uderzenie. Niedługo potem kapitalną okazję na wspaniałe pożegnanie z kibicami miał Sebastian Walukiewicz. Minimalnie spóźniony nie zdołał dostawić nogi po dokładnym górnym podaniu Majewskiego. Gdy na zegarze wybiła 70 minuta sędzia Jarosław Przybył zmuszony był przerwać grę, gdyż najbardziej fanatyczni kibice przygotowali oprawę złożoną m.in. z rac, która zadymiając boisko uniemożliwiła prawidłowe rozegranie tego widowiska. 78 minuta meczu okazała się być wyjątkowa dla Adama Frączczaka. Po długiej przerwie spowodowanej walce z chorobą, zmieniając Benyamine w końcu powrócił na boiska ekstraklasy. Kibice bardzo gorąco przywitali Adasia głośnymi brawami, skandując przy tym jego nazwisko. Kapitana mówiąc kolokwialnie piłka szukała w polu karnym. W końcówce spotkania Kamil Drygas z około 20 metra silnym uderzeniem zmusił do interwencji Szmatułę. Bramkarz gości odbił piłkę przed siebie, lecz dobitka Frączczaka została zablokowana. W doliczonym czasie po błędzie Podstawskiego akcję na wagę mistrzostwa miał Piast. Tom Hateley biegnąc przez całe boisko, mając stuprocentowa sytuację został dogoniony przez Hostikę. Fiński skrzydłowy ofiarną interwencją zabrał Gliwiczanom możliwość świętowania mistrzostwa już tego wieczoru. Cała ławka rezerwowych gości złapała się za głowę. Po aż 9 doliczonych minutach arbiter główny zakończył to wyrównane, zacięte widowisko. Na konferencji prasowej po meczu trener Kosta Runjaić powiedział: Jestem zadowolony z zawodników, bo pokazali serce i zaangażowanie. Mamy jeszcze jeden mecz wyjazdowy (p.red) Cracovią. Trudno będzie go wygrać, ale spróbujemy. Słowa te idealnie podsumowują dzisiejszy mecz i odczucia kibiców. Dyspozycja Pogoni w rundzie mistrzowskiej mimo niezbyt okazałej zdobyczy punktowej jest powodem do umiarkowanej radości. Urwanie punktów liderowi oraz vice-liderowi oznacza, że to zespół Dumy Pomorza rozdał karty w kwestii ostatecznej rozgrywki o miano zwycięzcy ligi. Szansa na ostatnie zwycięstwo zawodnicy będą mieli już w niedzielę o 18 w Krakowie.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: yodastars |
|