Łódzka chała
Portowcy w końcu nie przegrali z ostatnim zespołem w tabeli. Progresu w grze Dumy Pomorza jednak nie widać. To było męczące późne popołudnie dla fanów Pogoni Szczecin. Portowcy tylko bezbramkowo zremisowali z ŁKS-em Łódź. Szczecinianie mogli nawet wygrać ten bezbarwny pojedynek. Uśmiechu losu nie wykorzystał jednak Zvonimir Kožulj, który zwieńczył marne widowisko przestrzelonym rzutem karnym.
Mecz od początku stał na niskim poziomie. Pogoń dłużej utrzymywała się przy piłce, ale nie potrafiła przeprowadzić żadnej składnej akcji. Gospodarze w pierwszych minutach skoncentrowali się przede wszystkim na obronie własnej bramki. Z czasem łodzianie zobaczyli, że nic groźnego ze strony przyjezdnych im nie grozi. Nie ma się co oszukiwać, ofensywa Dumy Pomorza wyglądała bardzo nieporadnie. ŁKS robił się coraz odważniejszy. Pierwszą połowę łodzianie zakończyli silnym i celnym uderzeniem na bramkę Dante Stipicy. O tej części spotkania trzeba jak najszybciej zapomnieć.
W drugiej połowie to ŁKS częściej gościł pod bramką Pogoni. Grę miejscowych z przodu ożywił Jakub Wróbel. W 60. minucie Antonio Domínguez mógł rozwiązać worek z bramkami. Jego centrostrzał odbił jednak Dante Stipica. Chwilę później powinno być 1:0 dla łodzian. Żaden z obrońców Pogoni nie przeciął podania Jana Grzesika i tuż przed bramką Pogoni znalazł się Jakub Wróbel. Ten nie potrafił celnie uderzyć w piłkę na piątym metrze. W 80. minucie obudzili się Portowcy. David Stec z dobrej pozycji oddał coś z pogranicza strzału/podania co zakończyło się zmarnowaniem okazji na gola. Trzy minuty później ŁKS po raz kolejny zagroził bramce gości. Znakomite podanie otrzymał wbiegający w pole karne Jan Grzesik, lecz jego strzał powędrował tuż obok słupka. Przysypiający kibice mogli zaznać lekkiego przebudzenia. Chwilę później tylko znakomity wślizg Benedikta Zecha zapobiegł temu że jeden z zawodników ŁKS-u znalazłby się w sytuacji sam na sam. W 91. minucie Zvonimir Kožulj dryblingiem oszukał defensywę gospodarzy, co zakończyło się faulem Tadeja Vidmajera i jedenastką dla Pogoni. Niestety sam poszkodowany pośliznął się podczas wykonania. Piłka po jego uderzeniu przeleciała nad poprzeczką. To nie był koniec. W 94. minucie cudu w bramce dokonał Dante Stipica. Jego instynktowna parada na linii uratowała Pogoń przed kompromitacją w Łodzi.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: royal447 |
|