Punkty po 59 dniach!
Nareszcie - chciałoby się zakrzyknąć. Blisko 2 miesiące (dokładnie 59 dni) zawodnicy i sympatycy drużyny z Jeżyczek czekali na kolejne punkty Płomienia w okręgówce. Mimo naprawdę przyzwoitych występów w ostatnich spotkaniach z liderami gr. północ, Kotwicą i Iskrą, dopiero w meczu ze Zrywem Kretomino udało się beniaminkowi rozgrywek zdobyć upragnione 3 oczka. Powrót do gry po poważnej kontuzji najlepszego strzelca zespołu, Piotra Jacewicza natchnął piłkarzy z Jeżyczek do jeszcze ambitniejszej niż zazwyczaj walki, a nagrodą za "gryzienie trawy" okazała się pewna, choć potwornie ciężko wywalczona, wygrana z bardzo solidną ekipą kretomińskiego Zrywu. A sam "Beka"? Mimo niezaleczonej do końca kontuzji, mimo metrów bandaża na bolącym kolanie, mimo braku choćby jednego treningu podczas ponad miesięcznego rozbratu z piłką, strzelił 2 gole i napsuł mnóstwo krwi defensywie drużyny gości.
Spotkanie rozpoczęło się od huraganowych ataków Zrywu. W pierwszych minutach uzyskali ogromną przewagę i powinni w tym czasie objąć prowadzenie. Pierwszy na listę strzelców powinien wpisać się Sławomir Stoltman, którego strzał głową o centymetry minął lewy słupek bramki Płomienia. Chwilę potem dośrodkowanie Tomasza Zasady zamieniło się w bardzo groźny strzał i bramkarz Płomienia, Radosław Grzebień z wielkim trudem wybronił zmierzającą pod poprzeczkę futbolówkę. W 19 min. przed szansą otworzenia wyniku spotkania stanął Bartosz Romaniec, ale jego uderzenie z dogodnej pozycji również okazało się niecelne. Po tym trwającym ponad 20 min. naporze gości, gra zaczęła się wyrównywać. Sygnał do ataku wśród gospodarzy dał Kamil Borowski, którego "bomba" zza pola karnego ugrzęzła w nogach bramkarza Zrywu, Marcina Mory. Goście szybko odpowiedzieli ładną, trójkową akcją Radosław Trusz - Zasada - Dariusz Majewski. Finalizujący całe zagranie trener przyjezdnych uderzył zbyt lekko i piłka stała się łupek golkipera gospodarzy. W 29 min. również trójkową akcję przeprowadzają miejscowi. Sławomir Miękus podaje do Mariusza Jacewicza, a ten prostopadłym podaniem obsługuje swojego brata Piotra, który w sytuacji sam na sam, pewnie pokonuje bramkarza drużyny z Kretomina. Zdobyta bramka podziałała na miejscowych bardzo mobilizująco. Teraz to oni zaczęli przeważać i nadawać ton boiskowym wydarzeniom. Po akcji P. Jacewicza, Wojciech Bartkowiak mocno uderza na bramkę, ale M. Mora pewnie piąstkuje. W 41 min. pada 2 bramka dla gospodarzy. Z rzutu wolnego dośrodkowuje Marcin Kołodziej, futbolówka mija całą defensywę gości oraz ich bramkarza, a Sł. Miękus nie ma żadnych problemów z umieszczeniem głową piłki w pustej bramce Zrywu. 120 sek. później Płomień przeprowadza najładniejszą swoją akcję w meczu. Piłka szybko krąży jak po sznurku między zawodnikami gospodarzy i w efekcie trafia do Piotra Cybulskiego. Młody pomocnik Płomienia chyba przestraszył się możliwości strzelenia swojej pierwszej bramki na tym poziomie rozgrywkowym i w wybornej sytuacji mocno przestrzelił. Druga połowa rozpoczęła się bardzo podobnie jak pierwsze 45 min. gry. Podrażnieni niekorzystnym wynikiem piłkarze Zrywu natarli na miejscowych z jeszcze większą furią niż w pierwszej odsłonie spotkania. Efektem tej przewagi było aż 5 rzutów rożnych pod rząd, podczas wykonywania których Płomień nie był w stanie wyprowadzić futbolówki dalej niż do linii znajdującej się 16 metrów od ich bramki. Podczas pierwszego kornera wykonywanego przez D. Majewskiego, silnie bita i niesiona bardzo mocno wiejącym wiatrem piłka, została wybita praktycznie z linii bramkowej Płomienia przez dobrze ustawionego Łukasza Parusa. Po kończącym serię 5 rożnych kornerze, futbolówka trafiła pod nogi nieobstawionego R. Trusza. Filigranowy rozgrywający drużyny gości uderzył silnie zza szesnastki, ale jego uderzenie udanie wybronił R. Grzebień. Przewaga przyjezdnych była ciągle widoczna, ale Płomieniowi coraz lepiej szło rozbijanie ataków gości oraz wyprowadzanie groźnych kontr. W 69 min. Zryw zakłada nieudaną pułapkę ofsajdową i w konsekwencji traci trzecią bramkę, a strzelcem ponownie P. Jacewicz. Po chwili goście zmarnowali najdogodniejszą okazję na strzelenie gola w tym meczu. Z impetem w pole karne wpadł D. Majewski, "zatańczył" z obrońcami Płomienia, po czym wyłożył jak na tacy piłkę stojącemu na 3 metrze T. Zasadzie. "Kwasek" nie wiedzieć czemu, źle złożył się do strzału i jego uderzenie zamiast do bramki, poleciało "Panu Bogu w okno". Ostatni kwadrans to już przewaga Płomienia, który zmarnował kolejne 3 dobre okazje na podwyższenie rezultatu. Super okazję gospodarze mieli w 81 min. gry. Ponownie fatalnie na spalonego próbują złapać obrońcy drużyny z Kretomina. W konsekwencji tego błędu na bramkę M. Mory bez żadnej opieki biegną Andrzej Śmiech oraz W. Bartkowiak. Nestor drużyny z Jeżyczek w końcowej fazie akcji ni to strzela, ni podaje do Wojtka i zamiast 4 bramki mamy tylko jęk zawodu licznie zgromadzonej publiczności. Następnie dwukrotnie swojego pierwszego gola w okręgówce mógł zdobyć niespełna siedemnastoletni Paweł Borowski. Po doskonałych centrach z lewej strony boiska, Paweł znalazł się w dogodnych sytuacjach bramkowych, ale pierwsze uderzenie wyłapał golkiper Zrywu, a drugie było niecelne. Jeszcze w ostatnich sekundach gry honorowego gola mógł zdobyć T. Zasada, ale w sytuacji jeden na jeden, górą był bramkarz Płomienia i tym akcentem zakończył się ten ciekawy, prowadzony w szybkim tempie mecz. Trzeba uczciwie przyznać, że Zryw poległ na własne życzenie. Katastrofalna skuteczność i bardzo słaba gra defensywy, zniweczyły dobrą grę zawodników grających w formacji pomocy (szczególnie Sł. Stoltman i R. Trusz). Na nieszczęście dla gości futbol to gra bardzo wymierna - liczy się to co wpada do sieci i nie przyznaje się punktów za wrażenie artystyczne. Bardziej ambitni i zdeterminowani byli tego dnia zawodnicy Płomienia i to oni wypunktowali swojego przeciwnika, zdobywając bardzo cenne i długo wyczekiwane 3 oczka. Z ciekawostek warto jeszcze odnotować, że był to pierwszy mecz w tym sezonie, gdy drużyna Zrywu nie strzeliła ani jednej bramki. Z kolei Płomieniowcy cieszyli się już z czwartego meczu zagranego na "zero z tyłu". relacjďż˝ dodaďż˝: panisantor |
|