Niemiłe zaskoczenie...
![]() ![]()
Początek spotkania nie zapowiadał jednak, że Portowcy nie dadzą sobie rady w roli faworyta. Już w piątej minucie na bramkę ŁKS-u uderzał Rogalski a chwilę później Petasz, po którego strzale kibice widzieli już piłkę w bramce, ta jednak skozłowała i minęła słupek. Kolejne minuty upływaly a na murawie nie działo się nic ciekawego, oprócz wspomnianej wyżej 'akcji' w wykonaniu delegata. W 26 minucie kibice ponownie przecierali oczy ze zdziwienia, coraz bardziej napierający goście wychodza na prowadzenie. Po rzucie wolnym piłke do bramki kieruje Rafał Kujawa. Niespełna dziesięć minut później wyrównać i to dwukrotnie mógł Olgierd Moskalewicz oraz Piotr Petasz, za każdym razem jednak próby nie przynosiły oczekiwanego rezultatu, na posterunku bowiem zawsze był Bogusław Wyparło. W doliczonym czasie gry z rzutu wolnego próbuje jeszcze Petasz, ale futbolówka mija poprzeczkę.
Po zmianie stron w ekipie szczecińskiego zespołu nastapiły małe roszady. Boisko opuścił Parzy i Lebedyński a pojawili się na nim Dziuba i Prędota. W 46 minucie bliski pokonania bramkarza gości był Maksymilian Rogalski. Piłka posłana w kierunku bramkarza w sytuacji sam na sam była jednak zbyt lekka i skierowana wprost w golkipera. Arbiter spotkania, wyraźnie poddenerwowany wcześniejszymi uwagami delegata radzi sobie coraz słabiej. Najpierw nie zauważa reki w polu karnym ŁKS-u, a później w zamieszaniu po faulu na szczecińskim piłkarzu bez pilki kara winnego zaledwie żółtą kartką. - Za to powinna być czerwona. - komentował obserwujący z trybun mecz Marek Walburg, były piłkarz portowej jedenastki. W 52 minucie niezla akcja Pogoni, cóż z tego skoro wbiegający w pole karne Prędota nie ma siły by porządnie uderzyć piłkę. Jakiś czas później przebudza się duet Petasz- Dziuba i piłka mija słupek bramki. Petasz nie daje za wygraną - tym razem z bliska, ale wprost w bramkarza. Kiedy wydawało się, że granatowo - bordowi zaraz wyrównają łodzianie zadali decydujący cios. Kontra i tym razem Janukiewicza pokonuje pilnowany Łukasz Kiłkiewicz. W 73 minucie ładne dośrodkowanie w pole karne, wystarczyłoby żeby Prędota dołożył nogę i byłby gol, ten jednak spóźnia się do tego podania. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry na listę strzelców mógł wpisać się Rogalski bądź Mysiak, ale obaj zawodnicy z 'uporem maniaka' celowali wprost w ręce Wyparły. Pogoń - ŁKS 2:0.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|