Pogoń '04 Szczecin zremisowała z Red Devils Chojnice 2:2. Szczecinianie stworzyli sobie sporo dogodnych sytuacji, ale nie potrafili ich wykończyć. Po raz pierwszy przed szczecińską publicznością zaprezentował się grający trener, Łukasz Żebrowski, który w tym spotkaniu nie pojawił się na parkiecie, a zespół prowadził z ławki.

Od pierwszego gwizdka spotkania inicjatywę na parkiecie przejęli gracze Red Devils, którzy szybko zaczęli sprawdzać dyspozycję Nicolae Neagu. Portowcy zaś grali ostrożnie, trochę bez pomysłu w ofensywie. Dopiero dwójkowa akcja Mikołajewicz-Kubik była dla naszych futsalistów sygnałem do natarcia w ataku. Wprawdzie Kubik minimalnie się pomylił, ale chwilę później Łukasza Błaszczyka mógł pokonać Mateusz Gepert. Z lewego skrzydła próbował strzelać też Łukasz Tubacki, ale bramkarz gości skutecznie interweniował.

Przyjezdni okazję do zdobycia bramki uzyskali po faulu Sergiya Sharovary. Po jego interwencji w defensywie na parkiet upadł Dmytro Kharczenko. Przyjezdni tę okazję wykorzystali a przy wykonywaniu stałego fragmentu gry nie pomylił się Vitaliy Kolesnik i zapewnił prowadzenie Czerwonym Diabłom.

Stracona bramka podenerwowała szczecinian. Zaczęli oni grać wprawdzie szybciej, ale mniej spokojnie. Portowcy niedokładnie podawali i nie ustrzegali się prostych błędów. Mimo to i tak próbowali zagrozić bramce chojniczan. Najpierw faulowany Kubik rozegrał rzut wolny do Mikołajewicza, ale ten posłał piłkę ponad bramkę. Z dystansu golkipera gości próbował zaskoczyć Shamotii, ale Błaszczyk nie miał problemów z zatrzymaniem jego strzału.

Kolejna szansa na doprowadzenie do wyrównania pojawiła się, gdy nieprzepisowo zatrzymany został Gepert. Miki z rzutu wolnego posłał piłkę jednak daleko obok słupka chojnickiej bramki. Niedługo po tym nasz najlepszy strzelec się zrehabilitował, minął leżącego Błaszczyka i skierował futbolówkę wprost do siatki gości.

Gra zrobiła się agresywna i zawodnicy Red Devils na swoim koncie zanotowali pięć przewinień, dlatego - mimo wysokiego pressingu - w defensywie musieli grać ostrożniej. To wykorzystali Portowcy i Gepert przebił się przez środek pola karnego, minął obrońców i niespodziewanie oddał strzał. Zupełnie zaskoczony bramkarz gości nie miał w tej sytuacji nic do powiedzenia. W końcówce Pogoń '04 otrzymała jeszcze prezent w postaci przedłużonego rzutu karnego, ale Shamotii uderzył wprost w bramkarza rywali. Do przerwy wynik się już nie zmienił i szczecinianie schodzili do szatni, wygrywając 2:1.

Początek drugiej partii należał do gospodarzy, którzy grali twardo i skutecznie w defensywie, a do tego od razu przystąpili do ataku na chojnicką bramkę. Z bliskiej odległości uderzał Miki, poprawiał po nim Shamotii, ale na posterunku odnajdował się golkiper przyjezdnych. Goście próbowali zagrozić naszej bramce głównie po kontratakach, ale między słupkami dobrą formę potwierdzał Neagu. Wysoki pressing szczecinian sprawił, że gra toczyła się głównie na połowie Red Devils.

Kolejną szansę w tym meczu na zdobycie gola miał Kubik, ale bramkarz Red Devils regularnie ratował swój zespół przed stratą gola. W zespole szczecinian dobrze do środka zagrywał i Daniel Maćkiewicz, i Artur Jurczak, ale w końcówkach akcji brakowało wykończenia. Aktywniej w ataku zaczęli za to grać przeciwnicy i za sprawą Dominika Soleckiego ustalili wynik meczu na 2:2. Po raz kolejny okazję miał popularny 'Siwy', ale tym razem obił tylko chojnicką bramkę. Po rajdzie środkiem podwyższyć mógł Miki, ale piłka znów odbiła się od golkipera.

W końcówce tej odsłony szczecinianie podjęli ryzyko i wycofali bramkarza. Koszulkę 'lotnego' włożył Kubik. Nasi futsaliści próbowali długo rozgrywać piłkę, by wypracować sobie dogodną sytuację strzelecką, ale wszelkie próby kończyły się niepowodzeniem. Do ostatniej syreny wynik już się nie zmienił.

Po tym remisie Pogoń '04 nadal zajmuje drugą pozycję w tabeli, ale musi oglądać się i na Gattę Active Zduńska Wola, i na Wisłę Kraków, żeby nie stracić miejsca gwarantującego medal mistrzostw Polski.

�r�d�o: pogon04.szczecin.pl