Porażka Energetyka z liderem
W zimną sobotę zebrani na stadionie w Gryfinie nieliczni kibice miejscowego Energetyka po meczu mieli minorowe miny. Ich klub zaliczył kolejną, już siódmą porażkę w tym sezonie i coraz bardziej pogrąża się na dnie ligowej tabeli. Tym razem pogromcą okazał się lider ze Skolwina - Świt, który rozprawił się z Energią 4:0.
Już od początku spotkania zapowiadało się na gładkie zwycięstwo gości. Ich akcje były bardziej przemyślane, oddawali więcej strzałów i lepiej bronili. Gracze z Gryfina mieli wiele problemów z dostaniem się pod bramkę przeciwnika, a momentami nawet z wyjściem z własnej połowy, razili niedokładnością, a w szeregach obronnych panował istny chaos.
Świt w końcu zdobył gola w 15 minucie, niestety jak się wydaje po ewidentnym spalonym. Po stracie gola obraz gry nie uległ zmianie. Dalej atakowali piłkarze ze Skolwina, a Energetycy próbowali skonstruować jakąś składną akcję. W pierwszej połowie tylko raz udało im się poważnie zagrozić bramce przyjezdnych. Rajd lewą stroną wykonał gracz z Gryfina, ładnie wrzucił w pole karne, a tam zabrakło centymetrów, by napastnik wyprzedził bramkarza gości. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0 dla Świtu.
Zważywszy na to, że mecz rozpoczął się o godzinie 16, kibice w drugiej połowie spotkanie obserwowali przy włączonym sztucznym oświetleniu. A rozpoczęła się ona od zmasowanych ataków gospodarzy, którzy szybko chcieli wyrównać. Uspokojeni prowadzeniem goście nie spodziewali się tego i już na samym początku tej części gry pozwolili Energetykom na dwie bardzo groźne akcje. Tylko czujność bramkarza zażegnała utracie bramki. Napór gospodarzy rósł. Niestety w 60 minucie bramkarz gryfinian sfaulował w polu karnym napastnika Świtu i sędzia odgwizdał rzut karny, który zamieniony został na bramkę. Od tego momentu trener Energetyka ustawił drużynę bardziej ofensywnie, rzucając wszystko na jedną kartę. Opłaciło się to, ponieważ jego podopieczni stworzyli sobie kolejne dwie 100 proc. sytuacje. Ale znów na posterunku był bramkarz ze Skolwina, który naprawiał fatalne błędy swoich obrońców. Żywiołowo dopingująca przez cały mecz kilkunastoosobowa grupa kibiców Świtu po każdej udanej interwencji skandowała jego nazwisko, ale raczej była to wina złych wykonań strzałów przez gracza z Gryfina (Marka Lipkę), niż tzw. dnia bramkarza. Jak mówi stare piłkarskie powiedzenie, niewykorzystane sytuacje się mszczą. W 75 minucie Świt zdobywa trzeciego gola, by 2 minuty później podwyższyć na 4:0. Energetyk próbował strzelić honorową bramkę, ambitnie grając do końca, ale nic to nie dało. Spotkanie zakończyło się tuż po bezpośrednim strzale z rzutu wolnego (prosto w mur) zawodnika Energetyka. Wynik już nie uległ zmianie i to gracze oraz kibice Świtu Skolwin cieszyli się z kolejnych, zasłużonych 3 punktów i umocnienia na pozycji lidera. Energetyk Gryfino coraz bardziej oddala się od bezpiecznej strefy. Mimo zdecydowanej poprawy gry w drugiej połowie i stworzenia sobie kilku znakomitych szans do zdobycia bramki, nie zdołali ugrać choćby punktu. Ambicja i wola walki to niestety za mało. Bez poprawy skuteczności strzeleckiej i większego opanowania w obronie oraz dokładności w rozgrywaniu piłki, miano czerwonej latarni przypadnie gryfinianom niestety na długi czas.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: Yarpen |
|