Patryk Walczak: Lekki stresik był
Niecodzienny przebieg miało spotkanie Pogoni Szczecin i Zagłębia Lubin w sobotni wieczór. Kibice, którzy dość licznie zgromadzili się w Azotach Arenie byli świadkami emocji, których mało kto się spodziewał. Plan idealny szczecinianie wykonywali do 38. minuty. Potem los w swoje ręce postanowili wziąć rywale. Wszystko rozstrzygnęło się dosłownie w ostatnich minutach. - Rzeczywiście, jak już zabrzmiała końcowa syrena, to poczułem ulgę - przyznał w rozmowie z portalem Ligowiec.net zdobywca 5 bramek obrotowy Patryk Walczak (na zdj. obok).
Nie sposób nie porównać spotkania Pogoni Szczecin i Zagłębia Lubin do wydarzeń z udziałem reprezentacji Polski podczas mistrzostw świata. I tam, i tu kibice mogli przeżywać spore emocje.
- Dokładnie. Przed chwilą to samo usłyszałem w poprzednim wywiadzie. Była nerwowa końcówka, ale jak przystało na naszą kadrę jest zwycięstwo dowiezione do końca. Po raz kolejny znakomite zawody rozegrał... Patryk Walczak. Trzeba przyznać, że poczynił pan olbrzymi postęp w porównaniu do poprzedniego sezonu. Wcześniej wykorzystywany był pan jedynie w obronie. Obecnie jest pan liderem drużyny na pozycji kołowego. Kredyt zaufania spłacany jest obficie. - Bardzo dziękuję. Staram się wykorzystać daną mi szansę. Odszedł od nas Nenad Marković, bardzo dobry kołowy, dobrze grający zarówno w ataku jak i w obronie. Do tej pory grałem tylko w defensywie. Bardzo dużo musiałem pracować nad atakiem. Uważam, że nadal muszę. Tak jak pan powiedział, jestem młodym zawodnikiem. Tak naprawdę jeszcze mnóstwo pracy przede mną. Zobaczymy co z tego będzie. Pamięta pan te sytuacje, w których nie szło panu przy bramce rywala? Teraz naprawdę jest zupełnie inaczej. - Cieszę się, bardzo dużo pracuję nad rzutem, staram jak najwięcej dawać z siebie na treningach. Bardzo dużo pomagają mi koledzy z zespołu. Podpowiadają dużo rzeczy, podobnie trenerzy. Mam od kogo się uczyć. Dwa tygodnie temu skończyliście obóz przygotowawczy. Było trudno, ale przyszedł czas na regenerację. - Przez te dwa tygodnie skupiliśmy się bardziej na przygotowaniu taktycznym. W pierwszym tygodniu sporo biegaliśmy, ale już po hali, z piłką. Ostatni czas przed ligą był już taki bardziej regeneracyjny. Mieliśmy analizy wideo. Przygotowywaliśmy się do tego meczu z Zagłębiem, do tego, by wrócić do gry i przede wszystkim wygrać. To był mecz trochę toczony falami. Prowadziliście 3-4 bramkami, ale rywal dochodził na jedno 'oczko'. Druga część gry miała inny przebieg. Szybko zbudowaliście przewagę, ale w końcówce z 30:22 zrobiło się tylko 32:30. Jak to tłumaczyć? - Zagłębie zaskoczyło nas lekko wyższą obroną. Szukaliśmy na to rozwiązania. Właśnie przez to mieliśmy długi przestój. Trener Biały wziął czas i powiedział nam, jak mamy się w tej sytuacji zachować. Poskutkowało i dowieźliśmy zwycięstwo do końca. Pogubili się w pewnym momencie dwaj arbitrzy. Wprowadziło to trochę chaosu w przebieg wydarzeń. Przyznawali to też gracze z Lubina. Przy spotkaniu prowadzonym już na styku decyzje sędziów mają duże znaczenie. - Zgadzam się. Trudno cokolwiek powiedzieć. Na to mogą wpłynąć jedynie trenerzy z ławki, nas zawodników to nie może dotyczyć. Końcowa syrena to była ta ulga, którą poczuliście, że te dwa punkty zostaną jednak w Szczecinie? - Powiem szczerze, że w mojej osobie był lekki stresik w tej końcówce. Rzeczywiście, jak już zabrzmiała końcowa syrena, to poczułem ulgę. Bardzo dobrze układa się obecny terminarz dla Pogoni. Trzej beniaminkowie z rzędu, potem przyjdzie czas na puławskie Azoty, które dość mocno dołują. Jest spora szansa by zadomowić się na pudle pod warunkiem, że zdrowie dopisze. - Dokładnie tak. Mieliśmy już w zeszłym sezonie taką sytuację z kontuzjami. Miejmy nadzieję, że zdrowie dopisze i że uda się te wszystkie mecze po drodze wygrać. Niemniej fakt, że najbliżsi nasi rywale są beniaminkami o niczym nie świadczy. Wśród nich nie gra byle kto, są ograni, może niekoniecznie w Superlidze z pominięciem Wybrzeża. W Gdańsku jest Dawid Nilsson, Marcin Lijewski. Oni grali nie tylko w ekstraklasie, ale i w wyższych ligach. Rzeczywiście nad tym rywalem trzeba będzie poświęcić więcej uwagi. Wygrali bowiem z PGE Stalą Mielec 22:21. Sprawili więc sporą niespodziankę. Mielczanie owszem zgłaszają problemy finansowe w zespole, ale wynik idzie jednak w świat. - Dla Wybrzeża jest to znakomity wynik. Są z niego bardzo zadowoleni. W Mielcu podobno są jakieś kłopoty finansowe. Mi na ten temat nie jest zbyt wiele wiadomo. Czytałem nie tak dawno wywiad na SportowychFaktach, w którym na temat zaległości wypowiadał się Krzysztofik. Jeżeli tak jest, to naprawdę współczuję chłopakom. Życzę im powodzenia i tego, by ta sytuacja w klubie się poprawiła. To może potem w gdzieś tam w głowach siedzieć. Jak zagrać z Wybrzeżem, byśmy już nie byli świadkami takiego horroru, jak przeciwko Miedziowym? Może to i było fajne widowisko, ale liczą się wygrane. - Na pewno będziemy chcieli zobaczyć ten mecz Wybrzeża ze Stalą, jak to się stało, że to Wybrzeże zdobyło te dwa punkty, czym zaskoczyli mielczan. Będziemy chcieli też przeanalizować błędy w naszej grze i to, co sprawiało nam problem w sobotnim spotkaniu.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|