Pierwsza porażka szczecinian. Zabrakło Bartosza Konitza
Puławy staną się prawdziwą zmorą dla szczypiornistów Pogoni Szczecin. Podopieczni Rafała Białego po raz kolejny doznali tam wysokiej porażki, choć tym razem jedynym brakującym zawodnikiem był rozgrywający Bartosz Konitz (na zdj. obok). Wśród gospodarzy zabrakło Piotra Masłowskiego, ale tego aż tak mocno jak właśnie braku 'Oranje' nie było widać.
Początek zawodów nie wskazywał, że dojdzie do takiej sytuacji po ostatnim gwizdku dwójki arbitrów. Szczecinianie po rzucie bieżnym Michala Bruny prowadzili 4:2. Zgodnie jednak z powiedzeniem: pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to były miłe złego początki. Pogoń prowadziła w tym meczu jeszcze tylko w 12. minucie, kiedy to kontrę wykorzystał Wojciech Zydroń (3:5). Później puławianie ruszyli do ataku. Rzucili aż cztery bramki z rzędu. Zabójcza okazała się być jednak dopiero sama końcówka rywalizacji. Począwszy od 20. minuty Azoty 9 bramek, a straciły zaledwie tylko dwie (15:9).
Po zmianie stron nie nastąpiła poprawa w grze siódemki Rafała Białego. Już w 36. minucie na tablicy świetlnej pojawił się wynik 22:12. To było już za wiele. Szczecinianie nie radzili sobie w ofensywie. Piłka po ich rzutach dość często lądowała poza światłem bramki strzeżonej przez puławskich bramkarzy. W 45. minucie Rafał Przybylski wyprowadził miejscowych na najwyższe tego dnia prowadzenie 29:15. Od tamtego czasu spotkanie było już bardziej wyrównane, cóż jednak z tego, skoro wynik był nie do odrobienia. Trener Biały widząc, że jego podopieczni wyjadą z Puław bez punktów desygnował do gry młodszych zawodników. Ostatecznie zawody zakończyły się wysokim zwycięstwem puławian 37:24. Tym samym podopieczni Ryszarda Skutnika awansowali na 8. lokatę. Szczecinianie nie mogli spaść niżej, jednak ich przewaga nad zabrzanami jest minimalna i wynosi tylko dwa punkty.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|