Duran: Dobrze, że młode nie muszą zakładać pampersów
Jedno wygrane spotkanie na trzy rozegrane może nie jest najlepszym rezultatem Pogoni Baltica Szczecin w zakończonym w niedzielę trzydniowym międzynarodowym turnieju Baltica Summer Cup, ale istotniejsze od samych lokat jest to, jak szczypiornistki wypadły na parkiecie.
O tym, o nowym ustawieniu, młodych zawodniczkach i nowej hali Katarzyna Duran, już w blond włosach, w wywiadzie dla Ligowiec.net.
Zajęłyście piąte miejsce w tegorocznym Baltica Summer Cup, ale to nie miejsce, nie wyniki w turniejach towarzyskich są najważniejsze, a sama gra. Na co miałyście zwrócić szczególną uwagę?
Naszym największym założeniem w tym turnieju było ćwiczenie obrony 5:1. To jest dla nas coś nowego, co chcemy wprowadzić w tym sezonie, a w czym mamy być dobre. 5:1 ma być dla nas alternatywną obroną w tym sezonie i to na niej najbardziej skupiałyśmy się na tym turnieju. Atak raz nam wychodził, raz nie. Natomiast fajnie się wygrywa, ale w takich turniejach nie o to chodzi, zgadzam się. Za rok nikt nie będzie pamiętał, kto był ostatni, a kto pierwszy w Baltica Summer Cup 2014. Skoro już mówimy o nowych ustawieniach. Czy w tym sezonie możemy liczyć na to, że będziemy panią częściej widywać w ataku, a nie tylko w obronie? Dla mnie nie ma to żadnego znaczenia, gdzie będę grać. Obecnie Gosia Stasiak jest kontuzjowana, życzę jej szybkiego powrotu do zdrowia, ale jest Ola Zimny, jest kilka innych dziewczyn do gry w ataku. Jeśli jednak będę potrzebna w ataku, to stanę w ataku. Natomiast jak będę potrzebna w obronie, to tam zagram. Każda z nas ma jakieś zadanie do wypełnienia, każda spełnia swoją funkcję w tym zespole, ja również. Swoją rolę do odegrania mają też młode zawodniczki, które coraz lepiej radzą sobie na boisku. Tak, w drużynie mamy osiemnastki i dziewiętnastki, bardzo młode, które jak już są na boisku, to walczą jak równy z równym, to cieszy. Nie boją się, nie zakładają pampersów przed meczem, nie biegają blade z trzęsącymi się rękoma. Fajnie wkomponowały się w drużynę. Są otwarte, mają kontakty z nami, nie zachowują się jak te, nazwijmy to, typowo młode. Są w tym zespole i będą o nim świadczyły. Sam turniej był w tym roku wyjątkowy co najmniej z dwóch powodów. Po raz pierwszy do Szczecina przyjechały tak wiele utytułowanych zagranicznych zespołów. To są drużyny z innej półki, ale dla nas, to bardzo dobre rozwiązanie, bo niektóre dziewczyny mogły zderzyć się z kimś silniejszym, mocniejszym od siebie. Spotykamy się z zespołami z Europy, które prezentują naprawdę zupełnie inną piłkę ręczną. W niej też się rzuca do bramki, też trzeba bronić, aczkolwiek ta piłka jest szybsza, bardziej dynamiczna i zupełnie odmienna niż ta na polskim podwórku. I tak jak powiedziałam w szatni dziewczynom, jeśli na dziesięć razy pięciokrotnie uda ci się objechać Norweżkę, to w Polsce dziewięć razy uda się ograć Polkę. Ten drugi powód, to oczywiście hala. Jakie wrażenie zrobiła ona na pani? Bardzo fajne, tym bardziej, że na nasze mecze przyszło bardzo dużo ludzi, co jak na turniej towarzyski, było dla nas szokiem. Ale hala na Twardowskiego też ma swój klimat, swoją duszę. Tyle lat grania, tyle niezapomnianych wspomnień, a do tej nowej trzeba będzie się przyzwyczaić. Fajnie, że turniej był tutaj rozgrywany. Trzeba jednak pamiętać, że to nie ściany robią atmosferę, a kibice, którzy nas dopingują, i my, zawodniczki.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: szlemiel |
|