Zwyciężył brutalny futbol
Czternaście żółtych i jedna czerwona kartka - to bilans spotkania rozegranego w sobotnie popołudnie w ramach szczecińskiej okręgówki pomiędzy drużynami Morzycko Moryń i Stal Lipiany.
Wynik sportowy w tej sytuacji schodzi na dalszy plan. Skąd takie twierdzenie? Otóż, od początku spotkania gospodarze narzucili ostry styl gry nie oszczędzając nóg przeciwnika. Jednak arbiter prowadzący spotkanie reagował skutecznie i konsekwentnie odgwizdywał zaistniałe przewinienia. Taki stan trwał do końca pierwszej połowy spotkania, której ozdobą była bramka strzelona przez Tomasza Jurkiewicza.
Kapitan stalowców otrzymał podanie kilka metrów od linii pola karnego, przyjęciem piłki przełożył ją na prawą nogę i strzałem z powietrza w długi róg ulokował futbolówkę idealnie w okienku bramki gospodarzy. Ponieważ gospodarze wcześniej objęli prowadzenie po błędzie obrońcy Stali i ładnym lobie, na przerwę drużyny schodziły przy stanie 1:1.
Sytuacja diametralnie zmieniła się w drugiej połowie, gdy po brutalnym faulu bez piłki na Pawle Magrycie sędzia zdecydował się pokazać autorowi przewinienia jedynie żółty kartonik, choć powinien bezwzględnie usunąć go z boiska. Był to przełomowy moment spotkania, gdyż zawodnicy odczytali tę decyzję jako 'przyzwolenie na grę bez szacunku dla rywala'. Od tego momentu zawodnicy obu drużyn seriami faulowali przeciwnika, a sędzia zupełnie się pogubił i nie panował nad sytuacją na boisku. Doszły do tego przepychanki po każdym faulu, a zła atmosfera przeniosła się na otoczenie boiska. Lepiej z tego zamieszania wyszli gospodarze, którzy przy biernej postawie obrońców gości zdobyli bramkę po rzucie rożnym, a następnie przypieczętowali zwycięstwo kontrując przyjezdnych, którzy chwilę wcześniej zakończyli akcję strzałem w słupek golkipera bramki gospodarzy. Ciekawostką jest również fakt, że sędzia doliczył do regulaminowego czasu gry jedynie 3 minuty, pomimo wielokrotnych przerw w grze, interwencji służb medycznych i przepychanek między zawodnikami, nie mówiąc już o zmianach graczy w obu drużynach. Widocznie chciał jak najszybciej zakończyć ten spektakl, który niewiele miał wspólnego z dobrą piłką i zasadami fair play. A szkoda, bo obie ekipy w swoich składach posiadają dobrze wyszkolonych, ciekawych piłkarzy, którzy mogli stworzyć ciekawe widowisko, a skończyło się na dużym niedosycie, a może i kacu. Pozostaje mieć nadzieję, że w następnych zawodach z udziałem tych drużyn zwycięży piłka, bo w przeciwnym wypadku trenerom przyjdzie sięgać do głębokich rezerw z powodu wykluczenia graczy za nadmierną ilość kartek czy z powodu kontuzji. relacjďż˝ dodaďż˝: just |
|