Lublinianki zatrzymane po raz pierwszy
Niezwykłe emocje towarzyszyły wtorkowemu pojedynkowi SPR Pogoni Baltica Szczecin z MKS-em Selgrosem Lublin. Co ciekawe, boiskowe wydarzenia pokazały, że każdy wynik mógł być w tym momencie możliwy. Miejscowe mogły, przy odrobinie lepszej skuteczności, zgarnąć nawet komplet punktów. Z drugiej jednak strony, celny rzut na 4 sekundy przed końcową syreną Marty Gęgi mógł zaprzepaścić to, na co przez całe spotkanie pracowały szczecinianki.
Od prowadzenia 1:0 rozpoczęła szczecińska Pogoń. Z bardzo dobrej strony pokazała się Monika Głowińska, która już w początkowej fazie do siatki rywalek trafiła dwukrotnie. Jak trudna będzie to rywalizacja dla mistrzynie Polski dość szybko się przekonały. Swoje pierwsze trafienie zaliczyły dopiero po 6 minutach gry. Co jednak ciekawe, to właśnie szczypiornistki z drugiego końca naszego kraju zdołały tuż przed pierwszym kwadransem zbudować minimalną przewagę (4:6). Gra błędów tak jednych jak i drugich spowodowała, że przed przerwą na tablicy świetlnej pojawił się wynik 11:12.
- Już na rozgrzewce czułyśmy, że jesteśmy dużo wolniejsze niż np. w meczu Ligi Mistrzyń z Larvikiem. Trudno nam się gra w Szczecinie i to właśnie pokazało spotkanie - powiedziała jedna z ważniejszych postaci MKS-u Joanna Drabik. Rzeczywiście, po zmianie stron podopieczne Sabiny Włodek ciągle nie potrafiły wejść na właściwe tory. W dodatku w pewnym momencie w ciągu 4 minut straciły aż 7 bramek dopisując do swojego dorobku zaledwie jedną. Wynik meczu 19:14 mógł dziwić i zastanawiać, ale do końca pozostało jeszcze sporo czasu. Na domiar złego to Pogoni przytrafił się spory przestój. Lepiej zaczęła grać Ekaterina Dzhukeva w bramce. Między 43. a 50. minutą trafiały tylko przyjezdne i to aż sześciokrotnie doprowadzając do stanu 19:20. Dwa kolejne błędy w ich wykonaniu sprawiły, że wynik ciągle pozostawał nierozstrzygnięty. Oboje trenerów starało się coś zmienić w grze swoich zespołów posiłkując się przerwami na żądanie. Jedną z takich przy stanie 23:23 wykorzystała Włodek, której zamiarem było ustawienie ostatniej akcji meczu. Do końca pozostało 32 sekundy. Co ciekawe, szczecinianki spodziewały się jednak, że rzucać będzie Gęga. Po bloku właśnie na niej piłka minęła słupek bramki Adrianny Płaczek i ostatecznie zawody zakończyły się podziałem punktów.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|