'Dziadkowie' dali wygraną Spójni
Przed meczem Pogoni Prudnik ze Spójnią Stargard Szczeciński jedna z miejscowych gazet mobilizowała swoich zawodników i chyba nieco chciała zdemotywować przyjezdnych tytułem: 'Nie dać się dziadkom'. Można powiedzieć, że powyższy tytuł podziałał..., ale chyba przeciwnie niż chcieli jego autorzy, bo mobilizująco przede wszystkim na Rafała Bigusa i Piotra Plutę, których to akcje w ciągu ostatnich trzech minut odwróciły losy spotkania i dały minimalną wygraną (67:66) biało-bordowym. Także inni doświadczeni zachodniopomorscy gracze mięli swój wkład w zwycięstwo.
Stargardzianie, którzy w kilku ostatnich pojedynkach niezbyt dobrze zaczynali spotkania tym razem starcie 'w ciasnej' hali Obuwnik rozpoczęli z wysokiego C. Po akcjach Pluty i Soczewskiego objęli prowadzenie 7:0. Bardzo dobry poziom utrzymali do końca pierwszej kwarty wygrywając ją 22:7. Spora w tym zasługa wspomnianego wcześniej Soczewskiego oraz Żytki, którzy zdobyli po sześć oczek.
Później jednak nie było już tak dobrze, choć pierwsza akcja przyjezdnych w drugiej kwarcie i punkty Soczewskiego dały Spójni rekordowe siedmnastopunktowe prowadzenie, to po tym rzucie do głosu zaczęli dochodzić miejscowi. Krok po kroku za sprawą akcji m. in. Wojciecha Leszczyńskiego, Artura Grygiela i Krzysztofa Chmielarza zaczęli oni odrabiać straty i w połowie trzeciej ćwiartki doprowadzili do remisu po 38. Można powiedzieć, że wynik ten obudził z letargu doświadczonych graczy biało-bordowych bo szybko wzięli się oni do roboty i na początku czwartej kwarty ponownie prowadzili, tym razem dziewięcioma oczkami (5 pkt Łukasza Żytki). Później niestety zamiast spokojnie kontrolować przebieg meczu, przyjezdni chyba znowu przysnęli i pozwolili rozwinąć skrzydła Stalickiemu, Grygielowi i Chmielarzowi, którzy w ciągu sześciu minut nie tylko wyrównali, ale też wyszli na prowadzanie 63:58. Z kolejnej drzemki swoich zawodników musiał obudzić Aleksander Krutikow. Przerwa na żądanie szczególnie mobilizująco podziała na Rafała Bigusa i Piotra Plutę. To oni wzięli na siebie ciężar rzucania i co najważniejsze zrobili to skutecznie wyprowadzając gości na prowadzenie 67:66. W ostatnich nerwowych sekundach przysłowiową kropkę 'nad i' mógł postawić jeszcze Stokłosa, ale nie wykorzystał on dwóch rzutów wolnych. Dało to miejscowym jeszcze cień szansy na odmienienie losów spotkania, ale mięli na to bardzo mało czasu. Wraz z końcową syreną rzut oddał jeszcze Bodziński jednak nie trafił i to Spójnia odniosła piąte zwycięstwo w sezonie, co warto podkreślić trzecie na wyjeździe. Pogoń Prudnik - Spójnia Stargard Szczeciński 66:67 (7:22;18:12;20:16;21:17) Pogoń: Chmielarz 11 (5 zb., 6 as., 4 straty, 3x3), Leszczyński 11, Grygiel 10 (4 straty), Stalicki 10 (6 zb.), Madziar 9 (6 zb.), Bodziński 6, Cichoń 5, Lipowczyk 3, Pawłowski 1 Spójnia: Pluta 13, Soczewski 12 (6 zb.), Bigus 11 (10 zb.), Stokłosa 11 (5 zb., 6 as., 3x3, 4 przechwyty), Żytko 11 (7 zb.), Wróblewski 5, Łukasz Bodych 2, Mieczkowski 2, Paweł Bodych 0
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne / Spójnia Stargard Szcz.
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|