Ściana indywidualności nie do przejścia
Polski Cukier Muszynianka Muszyna przyjechał do Szczecina, by powalczyć o utrzymanie znakomitej passy pięciu zwycięstw i pozycji numer jeden w ligowej tabeli. Aktualne mistrzynie po raz kolejny jednak zawiesiły poprzeczkę bardzo wysoko.
To za sprawą wzrastającej formy i szeregu indywidualności w polickim zespole, co podkreślał po meczu szkoleniowiec z Muszyny Bogdan Serwiński: Chemik ma w składzie zawodniczki, które doświadczeniem i umiejętnościami przechylają szalę na korzyść swojej drużyny. Zapewne miał na myśli przede wszystkim te, które kiedyś grały w jego zespole i święciły w nim wielkie triumfy, a teraz reprezentują barwy Chemika. Jest ich aż siedem, co skrzętnie odnotował trener na pomeczowej konferencji prasowej. Mimo tego, ekipa z Muszyny stworzyła sobie dziś szanse na ugranie choćby seta.
Co ciekawe pierwsza taka pojawiła się już na samym początku meczu. Przyjezdne wyglądały na bardzo mocno zmotywowane i dobrze przygotowane taktycznie do boju z Chemikiem. Nie dość, że skutecznie kończyły swoje akcje, to i udanie odczytywały grę rywalek. Gospodynie z kolei bardzo powoli wchodziły w rytm gry. Po kilku błędach z początku, pierwszy efektowny punkt Chemik zdobył blokiem na 6:7. Na przerwę techniczną schodził jednak wciąż ze stratą. Po niej policzanki zdecydowały kontynuować to, co mogło być kopalnią punktów w tym meczu, czyli szczelny blok. Nim zdobyły więc oczko numer 7 i 8, głównie za sprawą Anny Werblińskiej i Katarzyny Mróz. Cały czas było jednak pod górkę. Przeciwniczki nie odpuszczały, więc przy stanie 10:14 Giuseppe Cuccarini po raz pierwszy skorzystał z przerwy. Poskutkowało, bo w szeregi siatkarek z Muszyny wkradła się chwilowa dezorientacja, która przy doświadczeniu i sprycie gospodyń została zamieniona na punkty dla Chemika. Szybko zrobiło się po 14. Ale to nie był jeszcze czas na 'odjazd' polickiego teamu. Do boju Muszynianka posłała swoje mocne armaty w postaci skrzydłowych - Karoliny Różyckiej i Katie Carter. Obydwie zdobyły ważne punkty na 14:15 i 15:16. Niewiele to dało, bo w odwecie Chemik podkręcił tempo swoich akcji i co raz mocniej napierał. Bardzo skuteczna w tej fazie meczu okazała się Anna Werblińska, którą pod kątem statystyki goniła Ana Bjelica. Przy dobrym serwisie Mai Ognjenovic Chemik wyszedł na prowadzenie 23:18. Pod koniec seta miejscowym wychodziło już niemal wszystko. W nagrodę wygrały do 19.
W drugiej odsłonie spotkania od początku na boisku obecne były Sanja Malagurski i Izabela Kowalińska. Świeżość i głód gry tych siatkarek miał zapewnić Chemikowi szybsze rozstrzygnięcie na jego korzyść. I tak było, choć nie od razu. Po efektownej, bardzo mocnej piłce se środka Sylwii Wojcieskiej, przyjezdne wyszły na prowadzenie jednym oczkiem (1:2). Wydawało się, że zespół gości podejmie walkę, ale okazało się, że następne kilkanaście minut w ich wykonaniu to zupełnie nie było to, czego Bogdan Serwiński mógł oczekiwać. Trudno przeciwstawić się sile ataku Bjelicy czy Kowalińskiej - tak mogłyby bronić się siatkarki 'Mineralnych'. Tyle, że w ich grze było w tym momencie meczu zbyt wiele niewymuszonych błędów i nieporozumień. To oczywiście woda na młyn dla Bjelicy i Werblińskiej w ataku oraz polickiego bloku. Chemik wygrał po bardzo efektownym uderzeniu Malagurski na 25:17. W następnym secie zespoły okładały się... siatkarskimi 'czapami'. Było ich na prawdę sporo, tak jak dłuższych i emocjonujących wymian. Najciekawsza z nich dała wynik 3:3, między innymi po spektakularnej obronie daleko za linią końcową boiska Pauliny Maj-Erwardt, ale kończącym ataku Malagurski. Mocny blok Carter i Ivany Plchotovej dał przyjezdnym kilka punktów w kolejnych fazach tej partii i wynik 6:10, a po następnych minutach 11:15. Tym razem w potrójnym bloku na środku piłkę zatrzymała Sylwia Wojcieska. Zapowiadało się na wygraną Muszyny w tym secie. Chemik bowiem trochę osłabł, ale kiedy wymagała tego sytuacji znów odżył. Najpierw sygnał do odrabiania strat dała Katarzyna Mróz (niczym innym, jak pojedynczym blokiem), a po chwili tym samym charyzmatyczna Stefana Veljkovic. Chemik cały czas gonił przeciwnika i w końcu go dopadł na 22:22. W tej części seta przyjezdne mogą mieć sporo pretensji do samych siebie. Popełniły bowiem kilka prostych błędów, również w taktycznym rozwiązaniu akcji. Moja młoda rozgrywająca dała w końcówce cztery piłki na pajpa. Myślę, że Maja Ognjenovic tego by nie zrobiła. Tym różniły się dziś zespoły na boisku - mówił po spotkaniu Bogdan Serwiński. Mecz zakończyła Katarzyna Mróz pewnie wykorzystując przechodzącą piłkę na 25:23. Chemik pokazał się dziś z dobrej strony, a co ważniejsze, zagrały w jego składzie niemal wszystkie desygnowane do meczowej dwunastki zawodniczki. Poza tą grupą znalazła się druga libero Aleksandra Krzos i Agnieszka Bednarek-Kasza, którą trener Cuccarini być może oszczędził na mecz z Rabitą Baku. MVP spotkania została z kolei Anna Werblińska. Kapitan Chemika bardzo dobrze prezentowała się szczególnie w pierwszym i drugim secie meczu. Zdobyła łącznie 15 punktów, ale wciąż nie serwuje tak, jak potrafi najlepiej. Ten element zresztą cały czas nieco szwankuje w wykonaniu policzanek, a w ostatnich meczach najpewniej piłkę do gry wprowadza rozgrywająca - Maja Ognjenovic. Giuseppe Cuccarini twierdzi jednak, że problemu żadnego nie ma, bo w rozgrywkach ligowych, a tym bardziej lidze mistrzyń większe znaczenie odgrywa nie mocna zagrywka, ale ogólna skuteczność w wielu innych aspektach gry. Chemik Police - Polski Cukier Muszynianka Muszyna 3:0 (25:19, 25:17, 25:23) Chemik Police: Werblińska - 15, Mróz - 10, Bjelica - 9, Glinka-Mogentale - 4, Gajgał-Anioł - 7, Ognjenović - 2 oraz Zenik (l), Jagieło, Kowalińska - 3, Malagurski - 5, Veljković - 3. Polski Cukier Muszynianka: Kurnikowska - 5, Plchotova - 8, Carter - 7, Różycka - 9, Wojcieska - 7, Radenkovic - 1 oraz Maj-Erwardt (l), Ciaszkiewicz-Lach - 3, Jasińska, Sosnowska- 1, Hatala.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|