Kwalifikanci już za burtą...
Po cichu liczyliśmy na niespodziankę w wykonaniu Marcina Gawrona. Chociaż jego rywalem był rozstawiony z nr 4 w turnieju - Albert Montanes (aktualnie 111 na świecie), Polak nie był bez szans. Wczoraj pokazał, że potrafi przełamać swoje słabości, a przygotowaniem fizycznym przewyższa wielu swoich konkurentów.
To było jednak za mało. Pierwszy set Gawron znów przespał i nie wiadomo, czy zabrakło mu pomysłu na grę w dzisiejszym spotkaniu, czy zwyczajnie za późno wszedł we właściwy rytm. W efekcie przegrał pierwszego seta dotkliwie, bo 1:6. W następnym było znacznie lepiej. Mieliśmy okazję obejrzeć co najmniej kilka długich i stojących na dobrym poziomie wymian. W pierwszym gemie Polak z trudem utrzymał swój serwis, by w drugim walczyć o pierwsze przełamanie. Nie udało się. W trzecim to Montanes uzyskał prowadzenie, między innymi po nieudanym skrócie Gawrona, zagraniu, które kilka chwil wcześniej przynosiło skutek. W kolejnych odsłonach seta losy ważyły się znów w długich wymianach.
Najwięcej szans na przełamanie wyżej notowanego przeciwnika Polak miał w ósmym gemie. Walczył dzielnie, a momentami również widowiskowo. Niestety happy-endu nie było. Montanes znów wyciągnął mocną broń, czyli serwis i dzięki niemu wyszedł na prowadzenie 5:3. Można pokusić się o stwierdzenie, że w tym momencie mecz się skończył, bo choć w następnym gemie Polak bronił się trochę w stylu Agnieszki Radwańskiej, czyli przebijał piłki daleko zza linii końcowej, to kolejny raz bez wymiernych korzyści dla siebie. Przegrał 3:6, a cały mecz 0:2. Albert Montanes (na zdjęciu) pokazał z kolei, że będzie się liczył w walce o finał tegorocznego Pekao Szczecin Open.
W pozostałych meczach pierwszej fazy dzisiejszych potyczek, kwalifikant - Micke Kontinen poradził sobie ze Słowakiem - Ivo Klecem 6:3, 6:4, a Jan Mertl wygrał 7:6, 7:5 z Węgrem - Martonem Fucsovicsem rozstawionym z nr 8 w turnieju. Mecz był bardzo wyrównany, a przebieg drugiego seta przez dłuższy czas wskazywał na konieczność rozegrania kolejnej partii. Znacznie młodszy od Czecha Fucsovics dość szybko przełamał bowiem rywala i skutecznie utrzymywał przewagę... ale tylko do czasu. Doświadczony Mertl wyrównał stan gry pod koniec seta i najwyraźniej lepiej utrzymał koncentrację, a czując szansę na wygranie meczu w dwóch setach, dobił przeciwnika na 7:5. Międzyczasie na kortach pojawili się kolejni pretendenci do gry w 1/8 turnieju, między innymi Błażej Koniusz, który mierzył się z ubiegłorocznym zwycięzcą - Oleksandrem Nedovyesovem. Po pierwszym przegranym 1:6 secie niewielu kibiców postawiłoby jakąkolwiek kwotę na Polaka. Druga odsłona meczu była jednak zupełnie inna. Koniusz walczył dzielnie i doprowadził do dogrywki w drugim secie. Niestety tam starczyło sił i umiejętności na 9 punktów. Kazach wygrał więc 6:1, 7:6. Kolejny polski kwalifikant - Mateusz Kowalczyk również poległ w starciu z Adamem Pavlaskiem z Czech 4:6, 3:6. Niestety radość wszystkich trzech polskich zwycięzców wczorajszego dnia nie trwała zbyt długo. Są już poza turniejem, choć trzeba przyznać, że na łatwych rywali w pierwszej rundzie nie trafili...
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |