Asseco pogromcą faworytów
Przed meczem Asseco Gdynia - AZS Koszalin pisaliśmy, że gdynianie to drużyna własnego parkietu, która jest w stanie ograć na nim faworytów. Wczorajszy (17.01) mecz potwierdził tą tezę, żółto-niebiescy w swoim domu to pogromca faworytów a do pokonanych oprócz Stelmetu i Śląska dołączył AZS, który uległ miejscowym 64:72.
Początki starcia nie wskazywały, że koszalinianie doznają czwartej porażki w sezonie. Goście po dwóch akcjach Swansona oraz punktach Szewczyka i Woods rozpoczęli od prowadzenia 9:0. Tak wysoka przewaga w trzeciej minucie gry chyba dała przyjezdnym zbyt dużo pewności bowiem od pierwszej przerwy na żądanie zatracili skuteczność. Miejscowi szybko doprowadzili do stanu 9:9, ale także nie zachwycali więc pierwsza odsłona zakończyła się trzypunktową przewagą gości.
W drugiej odsłonie było podobnie jak w pierwszej. Najpierw nieco odskoczył, ale zaraz potem był po 26. Choć tym razem na chwilę prowadzili podopieczni Davida Dedka to jednak po dwóch trójkach Szewczyka i punktach AZS schodził na przerwę z prowadzeniem 34:32.
Po zmianie stron początkowo gra toczyła się kosz za kosz, wynik oscylował wokół remisu bądź jedna ze stron minimalnie prowadziła. Później jednak koszalinianie w ostatnich czterech minutach nie potrafili zdobić punktu z gry, ciut lepiej byli skuteczni miejscowi i dzięki temu przed ostatnimi dziesięcioma minutami gry prowadzili oni 49:45. Do ostatniej kwarty obydwa zespoły przystąpiły z dużą determinacją. Na boisku wiele się działo, walka była na całego. Choć po pięciu punktach z rzędu Woodsa goście wyszli na prowadzenie to jednak nie trwało ono długo. Dwie straty, jeden zablokowany rzut i kilka niecelnych spowodowały, że lepsze karty w ostatniej odsłonie zyskali gospodarze, którzy objęli prowadzenie 59:51. AZS się nie poddawał, trzykrotnie po punktach bądź Woodsa, bądź Szewczyka udało mu niwelować stratę do trzech oczek. Jednak w ciągu ostatniej minuty Asseco pewnie wykonywało rzuty wolne, a biało-niebiescy nie byli już w stanie trafić do kosza przeciwnika więc gospodarze ostatecznie zwyciężyli 72:64 i siódma wygrana na osiem rozegranych spotkań we własnej hali stała się faktem. Zespołowość, narzucenie przeciwnikowi własnego stylu gry, ultra intensywna ofensywna oraz konsekwencja trenera Dedka w taktyce to przepis gospodarzy na sukces. Sentymentalny powrót do Gdyni Qyntela Woodsa zakończył się dla niego 25 punktami, sześcioma zbiórkami i czterema przechwytami, był on najskuteczniejszym graczem na parkiecie jednak nie dało to przyjezdnym zwycięstwa. Asseco Gdynia - AZS Koszalin 72:64 (15:18, 17:16, 17:11, 23:19) Asseco: Frasunkiewicz 17 (4/4x3), Galdikas 15 (11 zb., 3 bloki), Walton 13 (8 zb., 12 as.), Szczotka 8, Kowalczyk 8, Żołnierewicz 4, Radosavljević 3, Parzeński 2, Matczak 2 AZS Koszalin: Woods 25 (6 zb., 4 straty, 4 przech.), Szewczyk 17 (5 zb., 5x3), Stelmach 10, Swanson 4, Austin 3, Szubarga 3, Sherman 2, Mielczarek 0, Vrbanc 0, Dąbrowski 0
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|