- To spotkanie na pewno chwały nam nie przynosi - takimi słowami trener King Wilków Morskich, Krzysztof Koziorowicz, rozpoczął konferencję prasową po przegranym przez szczecinian spotkaniu z przedostatnim w tabeli MKS-em Dąbrowa Górnicza.
I trudno się z tym zdaniem szkoleniowca beniaminka Tauron Basket Ligi nie zgodzić. Wprawdzie od pierwszej minuty do ostatniej kwarty mecz był bardzo zacięty i wyrównany, to sama końcówka po raz kolejny należała do dąbrowian. - Jeśli tylko piłki trafiały do wysokich graczy, to udawało nam się prowadzić czteroma, pięcioma punktami. W momencie kiedy chcieliśmy zostać bohaterami, oddawaliśmy niepotrzebne rzuty i traciliśmy łatwe punkty po szybkich atakach - krytykował swoich podopiecznych Koziorowicz.
Żal jest tym większy, że po zwycięstwie w Lublinie z Wikaną Startem wydawało się, iż forma szczecińskiego debiutanta w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce rośnie w górę.
- Po wygranym spotkaniu sądziliśmy, że w Szczecinie uporamy się z zespołem z Dąbrowy Górniczej - mówił Koziorowicz. - Jednak przekonanie po Lublinie, że jesteśmy goście, nie powinno w ogóle zaistnieć. Jesteśmy skromną drużyną i nie wyobrażam sobie, by każdy mecz w ekstralidze nie był grany jak o życie. Z całą pewnością nie jesteśmy w stanie przebić się wielkimi umiejętnościami, tylko determinacją, obroną i grą zespołową. Osobiście po tym pojedynku jest mi bardzo przykro. Jedynym plusem tego starcia był występ serbskiego środkowego Urosa Nikolicia. Nowy gracz Wilków rzucała z 50-procentową skutecznością, zdobywając 15 punktów i zbierając 8 piłek. I choć jeszcze półtorej minuty przed końcową syreną, po udanym tym razem zagraniu Trevora Releforda, był remis po 78, to w kolejnych akcjach więcej zimnej krwi zachował już tylko MKS. Tym samym Wilki Morskie spadły na 13. miejsce w tabeli. Wilki Morskie Szczecin - MKS Dąbrowa Górnicza 80:86 (19:20, 20:21, 22:21, 19:24) Wilki: Releford 20, Nikolić 15, Kikowski 12, Flieger 12, Rosario 10, Kowalenko 9, Bojko 0, Larson 0.
źródło: własne/Wilki TV
|
|